Pomyślisz, że to ja jestem tym złym
Że to ja zerwałem
Zadałem cierpienia,
Że zranić chciałem
Myślisz, że tylko ona cierpi
A ja beztrosko, bez zmartwień żyję
Mylisz się, też przez to cierpiałem
Lecz już nie mogłem, dlatego skończyłem
Kochałem przecież,
kochałem jak potrafiłem
Życie bym oddał dla niej,
Lecz tego nie zrobiłem.
Nie mogłem już znieść
Naszych kłótni, łez przelanych
Tłumaczenia że jestem dla niej
Zawsze przy niej, oddany
Jak pies na uwięzi, na łańcuchu
Pragnąłem biegać i zwiedzać świat
Jak ptak zamknięty w klatce
Wyrwać się, z więziennych krat
Tak bardzo Chciałem żyć,
Dla niej i dla siebie
Bym ja był szczęśliwy
Ale i ona, jak w niebie
Nie mogłem jednak
Przy ziemi łańcuch mnie trzymał
Ciężki z uczuciami
W serce się wżynał.
Zazdrość, tak, to ten łańcuch
Jakby był dłuższy, nikt by nie
uciekał
Jednak tak nie było, puściło ogniwo,uciekłem,
W Twych oczach uczuciowy kaleka
Śmieszny paradoks,
Racje mi chyba przyznacie
Bojąc się kogoś stracić
Mocniej trzymacie
I ten uścisk sprawia
Że szybciej osobę tracicie
Bo każdy pragnie swobody
Cóż, takie jest życie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz